W końcu weekend, w końcu piękna pogoda, w końcu (prawie) brak choroby, w końcu czas dla siebie, w końcu rodzinny spacer!
A z wieści biegowych - to nie odpuszczam, chyba, że pada deszcz. Kilogramy jakoś błyskawicznie nie lecą w dół, ale kondycję lepszą mam. Gdy zaczynałam to sił starczyło mi ledwo na 15 minut, teraz spokojnie biegam 35 min. Ruszamy wieczorem tak koło 20-stej, gdy dziewczyny zasną. W czwartek biegałam sama, bo męża nie było. Trochę się bałam, no wiecie, żeby nikt mnie nie napadł i nie zamordowała. Jednak po 5 min przyłączył się do mnie duży, brązowy pies, który towarzyszył mi przez całą drogę. Nie wiem czy zesłały mi go dobre duchy, czy może zapach cieczki Coli, ale czułam się bezpiecznie z takim ochroniarzem. (Wolę myśleć, że to pierwsze :) )
Dzisiaj była piękna, ciepła pogoda. Aż czuło się energię do działania. Szkoda, że jesienią takich dni nie ma zbyt wiele. Trzeba więc dobrze wykorzystywać taką przyjazną aurę. Ja miałam nawet ochotę na przekopywanie ogródka.
OdpowiedzUsuńno właśnie u nas dziś za oknem mgła i zimno ;/
Usuńa z tym przekopaniem ogródka to podziwiam, ja to mężowi zostawiam, a sama liście grabię ;)
O! A ja też mam biegowy plan:) Tylko musze jakieś buty skombinować. Potrzebuję endorfin:))
OdpowiedzUsuńzachęcam! Najgorzej się przełamać, a potem wciągniesz się i uzależnisz :) ja mam fajne buty na oku, ale chyba list do Gwiazdorka muszę w ich sprawie napisać ;)
UsuńMadziu ty biegasz a ja ćwiczę dla kondycji[wałeczki same nie poginą].
OdpowiedzUsuńPowody dla których ty biegsz a ja ćwiczę są różne ale ten sam cel.
Ogródek też kopię a tak ogólnie jesień jest piękna.W moim ogrodzie pracuje się i wypoczywa jednocześnie pozdrawiam Dusia
Każda forma aktywności przynosi korzyści :) mnie po pierwszym w tym roku grabieniu liści bolały mięśnie o istnieniu, których nie miałam pojęcia ;)
Usuńwspaniałe zdjęcia
OdpowiedzUsuń