niedziela, 30 września 2012

jesień w kolorze pomarańczowym...

... u nas pod znakiem liści klonu.
Właściwie to ogromnej ilości przyniesionej wczoraj przez Olę ze spaceru z Tatą i Colą. My niestety jeszcze z Melcią w domu "kiblujemy".

środa, 26 września 2012

jezień w kolorach tęczy...

... czyli zabawa fotograficzna wymyślona przez anne .
Dołączamy i czekamy na następne kolory.
W tym tygodniu u nas czerwone są jabłka.





A z wieści chorobowych, to Tata (od którego wszystko się zaczęło) i Mama są zdrowi. Ola praktycznie też, ale jeszcze do końca tygodnia w domu posiedzi. Niestety Melka przypłaciło to okropnym zapaleniem ucha :((((

poniedziałek, 24 września 2012

chorujemy

Od piątku choruje: Tata
Od soboty choruje: Tata, Mama i Ola.
Od niedzieli choruje: Tata, Mama, Ola i Melka.
Po prostu super...

piątek, 21 września 2012

jesiennie, ale promiennie :)

Już dawno tak się nie cieszyłam na weekend!
Gdy rano zadzwonił budzik, miałam ochotę zakopać się pod kołdrą i spędzić tam cały dzień. Ola też miała kryzys ze wstaniem, więc zamiast jechać z Tatą samochodem do przedszkola, maszerowała ze mną na piechotę. Tak się zaczął dla mnie kolejny (na pełnych obrotach) dzień. Niestety, a może "stety" dziewczyny nie dają ani na chwilę wytchnąć. A tak na marginesie - ciekawe, że czasem wieczorem czuję się tak jakbym przebiegła maraton, a kilogramy po ciąży nie lecą w dół :/

Amelka pokochała huśtawkę Oli i przed obiadem okupuje ją jakieś 30 minut.
Czasem jeszcze uda się wypatrzeć motyla.

No i nasze okazy, codziennie donoszone i gromadzone. W ogóle obserwuję w tym roku wielki popyta na kasztany i żołędzie, bo praktycznie pod drzewami wszystko wyzbierane jest!


Dziś wieczorem miało być "wielkie robienie ludzików" z Tatą, ale Olka padła już o 19.30. Zrobiłam jednak dla niej "pudełko niespodziankę" a w środku... 


Już się nie mogę doczekać widoku jej miny gdy rano otworzy pudełko :)
Miłego weekendu Wszystkim życzę!

środa, 19 września 2012

nasz cud

Dokładnie rok temu rozpoczął się mój koszmar z utrzymaniem ciąży.
Od pewnej pani ordynator usłyszałam, że nie utrzymam ciąży i poronię.
Przeleżałam w szpitalu prawie dwa miesiące.
Zalewałam się łzami i modliłam..
Gdy było lepiej to i tak bałam się cieszyć, tak by przypadkiem nie zapeszyć.
A jednak jest nasz CUD, nasza Amelka, która za dwa dni skończy pół roku!!!!!
 :***

wtorek, 18 września 2012

w poszukiwaniu grzybów

Dziś koło 17-tej wybraliśmy się na spacer po lesie. Tata uzbrojony w wiaderko i kozik ruszył w las, na poszukiwanie grzybów - jadalnych. Natomiast my ruszyłyśmy na poszukiwanie grzybów - niejadalnych, ale za to ładnych i kolorowych. No znalazłyśmy też zajączka - nie zwierzaka tylko grzyba prawdziwego :)))
 

Dziewczyny biorące udział w naszym CANDY proszę o podanie na mojego maila dokładnego adresu zamieszkania.

czwartek, 13 września 2012

"Papryczka"

Przedstawiamy Wam "Papryczkę" słonika niespodziankę do  Piegowatej .


W ogóle dziś mamy z Amelką czerwono-paprykowo-słoniowy dzień!
Muszę jednak zacząć od początku :)
Rano udało mi się kupić 10 kg papryki za 30 zł, więc szalałam z ostatnimi już w tym roku zaprawami. 


Gdy ostatni słoik wstawiłam do kotła, listonosz przyniósł dla nas paczkę.
A w niej znalazłyśmy CUDOWNEGO SŁONIKA. Amelka pokochała, go od pierwszego wejrzenia i ani myśli dać go siostrze.
Poniżej prezentacja "Papryczki"

 
A tak na marginesie, to Amelka zupełnie przypadkiem wystroiła się dziś na czerwono :D

wtorek, 11 września 2012

"lubię wigogonko"...

...powiedziała zdecydowanie Ola z pełną buzią winogrona.
Ja też uwielbiam :) zwłaszcza zimą herbatę z sokiem winogronowym. Opijałam się nim w ciąży z Amelką i oczywiście miałam po nim MEGA zgagę.
Dziś narkotyzowałam się ich zapachem, normalnie od krzaka oderwać się nie mogłam :)
A może w tym roku zrobię winko...

niedziela, 9 września 2012

nasza sobota

W czwartek po powrocie z przedszkola Ola ciągnęła nosem :/ wiec w piątek do przedszkola nie poszła. Wolałam ja przetrzymać w domu i zobaczyć czy coś się z tego nie rozwinie. Na szczęście jest ok.
W sobotę zaplanowałam dzień tylko dla nas. Po śniadaniu Tata podrzucił nas na przystanek PKS i Ola pierwszy raz w życiu pojechała do Bydgoszczy autobusem. Potem pochodziłyśmy trochę po galerii i poszłyśmy do kawiarni. Gdzie Ola jak stały bywalec sama złożyła zamówienie mówiąc "a dla mnie lulka z klemem". No i kino (też pierwszy raz) "Dzwoneczek i sekret magicznych skrzydeł". Wrażeń było co nie miara i całą drogę do domu (samochodem) przespała.

środa, 5 września 2012

fajne babki

O kogo chodzi?
Oczywiście o matrioszki :)
Stałyśmy się posiadaczki o to takich pięknych dam i wszystkie trzy je uwielbiamy.
Ja jako nauczyciele ze względów edukacyjnych, bo rozwijają umiejętności porównywania rozmiarów przedmiotów trójwymiarowych oraz porządkowania w kolejności zgodnej z wielkością.
Ola ciągle  je otwiera, zamyka,  wkładać jedną w drugą itp.
Amelka oczywiście dzieli się z nimi śliną ;)

Jeśli ktoś ma matrioszki i chce oddać w dobre ręce, to my jesteśmy chętne!